sobota, 12 czerwca 2010

tytuł

Tytuł mojego blogu (bloga) jest nadal jak najbardziej zasadny. Od listopada 2009 studiuję w Łodzi (studia podyplomowe z zarządzania systemem Linux), a dzisiaj miałem rozmowę kwalifikacyjną na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu i od października zaczynam studia Master Administration des Entreprises. Zajęcia w 50% po polsku, w 50% po francusku (wykładowcy z uniwersytetu w Rennes). Git :)

wtorek, 1 czerwca 2010

Zmiany, zmiany...

Nie przedłużyłem umowy o pracę, wyjechałem z Wrocławia.
Moim miastem jest teraz Gniezno.
Pracuję w fabryce mebli i mieszkam w akademiku ;)

Jestem efemerofitem...

wtorek, 27 kwietnia 2010

Awaria

Chciałem się wykąpać przed pracą. Odkręcam kurki i d.pa. Nic nie leci, tylko rury bulgocą. Przez przypadek wyglądam przez okno i już wiem dlaczego...

wtorek, 13 kwietnia 2010

Wiosna

Wiosna, teraz na pewno.
Nie wiem jak to się stało, przegapiłem, nie zauważyłem, a może to dopiero dzisiaj?
Wyszedłem na miasto, zapachniało, zajaśniało, zakwitnęło... Wiosna!

wtorek, 30 marca 2010

Pierwsza guma

Właśnie zauważyłem, że rower nie jest oparty na nóżce, ale jest przechylony w drugą stronę i oparty jest o ścianę. W pierwszym momencie nie widziałem dlaczego, dopiero kilka chwil później dostrzegłem, że w tylnym kole nie ma powietrza. Najpierw pomyślałem, że może już dziś jest pierwszy kwietnia i to żart primaaprilisowy. Ale jednak odkręciłem koło, wziąłem łyżki, wyjąłem dętkę i ją napompowałem. Rzeczywiście, jest dziura. Wróciłem do opony i przejechałem od wewnętrznej strony opuszkami palców - znalazłem również winowajcę - jakiś kolec (prawdopodobnie robinii akacjowej lub czegoś innego). Mam wprawdzie zapasowe opony, ale ponieważ nie spieszy mi się, to mogę poczekać i zakleić dziurę w dętce.
Rower kupiłem w październiku 2008 roku i jest to pierwsza guma, którą złapałem, a jakby nie było, trochę kilometrów już nim przejechałem. Mam nadzieję, że nie zwiększy się częstotliwość łapania gum. A jeśli już to tak jak tę poproszę - w sobotę jeździłem pół dnia i najwidoczniej dopiero pod koniec złapałem, tak, że zdążyłem spokojnie do domu dojechać. Jest jeszcze inna możliwość - kolec tkwił od soboty, ale dopiero dzisiaj uszkodził dętkę.

piątek, 26 marca 2010

Wyjazd na Ślężę

Bardzo się zmęczyłem, ale też bardzo dumny jestem z siebie :)
Na Ślężę pojechałem rowerem (a właściwie do podnóża góry, bo na samą Ślężę rower wtaszczyłem).
Z Sobótki wróciłem autobusem.

wtorek, 2 marca 2010

Dawno nie pisałem

Bo i co tu pisać?
Jestem od dwóch tygodni we Wrocławiu. Mieszkam, pracuję. Jeżdżę na zajęcia do Łodzi (przez Konin).
Kiedy się przestawię na tryb "praca", to może w końcu zacznę wychodzić na miasto.
O pracy nie piszę, bo mi nie wolno. Zdjęć z pracy nie wrzucę, bo mi nie wolno. Namawiać znajomych na aplikowanie do mojej pracy - to mi wolno.

Wrocław. Na razie kojarzy mi się z wszechobecnymi śmieciami i pozimowym brudem. Mam nadzieję, że z czasem będzie lepiej. Wszyscy tutejsi mówią mi "- Idź na rynek, idź na rynek". Ale kurczę - miasto to nie tylko rynek!